...

...

niedziela, 28 lutego 2016



Rozdział II


Przez ten cały czas leżenia w szpitalu i ciągłym wybuchaniem płaczu wymyśliłam naprawdę fajną grę. Nazywa się ,,Jestem’’. ,,Jestem Lisa i mam 17 lat. Jestem Lisa i wraz z moimi rodzicami mieliśmy jechać do wujków. Jestem Lisa i wpakowałam moich rodziców do grobu.’’ I takie tam.


- Liso, twoi wujkowie przyjeżdżają po ciebie dzisiaj, wiesz prawda? – usłyszałam w mojej szpitalnej sali znajomy głos. 
Była to oczywiście Marie, moja pielęgniarka. Może to trochę dziwne, ale przez ten czas bardzo się z nią zżyłam. Pomogła mi dużo więcej niż ktokolwiek inny, a ja bardzo potrzebowałam tej pomocy. Nadal jej potrzebuję… Przeżyłam wypadek, ale wciąż mam wrażenie, że nie żyję. Po prostu, rozsypałam się. Nie chcę nawet myśleć o tym, że muszę zmierzyć się z dalszym życiem. Czuję się jak nic nie warty kamień na środku drogi, który każdemu przeszkadza, ale i tak nikogo specjalnie nie obchodzi. Boję się spotkania z wujkami, wyjścia ze szpitala i… pogrzebu. No tak. Nie wiem jak to zniosę, podłamię się jeszcze bardziej? 
- Lisa, słyszysz mnie? – wyrwała mnie z zamyślenia Marie. 
- Tak. Słyszę. Przepraszam. Ja… zamyśliłam się. Mogę cię o coś zapytać? -powiedziałam. 
- Oczywiście. 
– Czy wiesz, co teraz będzie? To znaczy… Mam na myśli… - zaczęłam się plątać. 
– Wiem, co masz na myśli. Podobno twoi wujkowie chcą zabrać cię do siebie. Nie możesz mieszkać sama, nie jesteś pełnoletnia. – odpowiedziała ze współczuciem w głosie. – Dobrze znasz się ze swoimi wujkami? – zapytała. 
– Nie. – odpowiedziałam, po czym zalałam się łzami. Byłam na siebie zła. Nie umiałam tego kontrolować. Kiedy już się uspokoiłam opowiedziałam wszystko Marie. - Widziałam moich wujków może parę razy, kiedy byłam mała. W te wakacje mama uznała, ze musi odnowić kontakt ze swoją siostrą i jej mężem, więc wyjedziemy do nich na parę dni. Ucieszyłam się, bo naprawdę lubię bawarski klimat. Góry i te sprawy… Cieszyłam się, że poznam moją siedmioletnią kuzynkę Dorę. Cały ten wyjazd był bardzo spontaniczny. Padł pomysł wyjazdu, a parę minut później pakowaliśmy nasze walizki. Moi rodzice zawsze byli tacy spontaniczni. – zatrzymałam się na chwilę i zamknęłam oczy. Bolało mnie to, że musiałam powiedzieć o nich w czasie przeszłym. To było takie cholernie trudne. – Rodzice chcieli jechać autostradą, ale ja jak zwykle upierałam się, że lepiej wybrać drogę zbliżoną kilometrowo, ale z lepszymi widokami. Nie byli przekonani, ale zgodzili się. Od początku droga była jakaś dziwna. Mnóstwo zakrętów, niepojące dziury z drodze… Pożałowaliśmy, ale już nie mogliśmy zawrócić. Potem… - czułam się tak źle kiedy to wszystko sobie przypominałam, ale Marie to zauważyła. -Rozumiem. Dziękuję, że mi to wszystko opowiedziałaś, ale… chyba nie myślisz, że wypadek to twoja wina? – zapytała z niepokojem.
Oczywiście, że to moja wina! – powiedziałam odrobinę za głośno. – To ja uparłam się, żeby tamtędy jechać!
- Absolutnie nie możesz tak myśleć! – powiedziała dosadnie Marie. – Takie wypadki zdarzają się nie tylko na takich drogach! Nie ma w tym twojej winy, nie możesz tak myśleć. – widać było, że ją to oburzyło. 

Potem musiałam się już pakować. Zabawne, bo przecież nie miałam nawet żadnych rzeczy. No może nie licząc szpitalnej szczoteczki do zębów i szarego mydła. Wujkowie mieli się zjawić niebawem, więc wypatrywałam ich z okna szpitalnego. Nagle usłyszałam pukanie. 
– Przyszłam się pożegnać. – zobaczyłam w drzwiach Marie, która jak zwykle nie czekała na zaproszenie, tylko po pukaniu po prostu weszła. – Pomyślałam, że zostawię ci mój numer telefonu. No wiesz, gdybyś czegokolwiek potrzebowała, albo po prostu chciała pogadać. – uśmiechnęła się pogodnie. 
-Dziękuję. Za wszystko. Na pewno zadzwonię. – pokiwałam głową i popatrzyłam na moją pielęgniarkę, która mnie przytuliła. 
-Mam nadzieję, że wszystko sobie jakoś ułożysz. – powiedziała. – Jesteś silna i nie możesz w to zwątpić! Nigdy. 
Bałam się, że Marie rozpłacze się, ale ona umiała powstrzymywać emocje. Wyjrzała przez okno.
– Chyba już są. – powiedziała, co wywołało u mnie przerażenie.




CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz